wtorek, 12 marca 2013

Myślenie... przecież to nie boli...

Dzisiaj rano odstawiłem młodego do szkoły i postanowiłem zalać swojego czortopchaja. Jadę na orlen, przede mną jedzie jakaś kobieta oplem corsa, podjeżdża pod dystrybutor, ma dwa, jeden za drugim... Gdzie się zatrzymuje? Przy tym pierwszym chociaż dwa metry ma drugi... Ja też staję... Kobieta wysiąda, widzi, że stoję za nią, idzie do dystrybutora...
No q....rczę, pomyśl babo, to nie boli...!
Wysiadam ze swój kosiarki i mówię grzecznie: "przepraszam, może pani podjechać pod drugi, wtedy możemy tankować oboje...". Dostałem w twarz wzrokiem bazyliszka, pani odwróciła się z wielkim fochem, wsiadła i podjechała dwa metry dalej... Zanim wsiadła krzyknąłem jeszcze dziękuję ale sądząc po odgłosie zamykania drzwi, zdrowe bluzgi leciały w moją stronę w tym samochodzie... ;-)
Wysiadła, dopadła do dystrybutora, strzelała bazyliszka w moją stronę i coś mamrotała pod nosem...
W pierwszej chwili miałem ochotę podejść i zapytać w czym ma problem, przecież to nie mogą wina, że pani nie myśli... ale... olałem temat, osiągnąłem swoje... Jeszcze coś bym strzelił i wtedy by była awantura...

Mam nadzieję, że szanowna pani pomyśli następnym razem, to naprawdę nie boli...
---
Wysłano z BlackBerry®

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz