czwartek, 18 lipca 2013

NFZ

Dzisiaj wybrałem się do szacownego NFZ w Lublinie po kartę EKUZ. Naturalnie szedłem z nastawieniem zła koniecznego czyli jako petent. Wchodzę, maszynka z numerkami, biorę i wchodzę do poczekalni. Na ścianach monitory z numerami, co jakiś czas kobiecy głos wypowiada kolejny numer i numer pokoju...

Zerkam na swój papierek z maszyny, mam numerek A124 i napis, że w tej kolejce jeszcze 38 osób... Załamka... Co zrobić...? Siadam i czekam...

W międzyczasie pisałem trochę z żoną jednak w pewnym momencie usłyszałem info o kolejnym numerku... Jak wielkie było moje zdziwienie jak okazało się, ze zostało tylko 10 osób przede mną...

Zacząłem się przysłuchiwać kolejnym komunikatom, dalsze numerowanie szło jak burza. Po kilku minutach został wyczytany mój numer, wchodzę, siadam, daje papiery... Obsługuje mnie miła pani ok. 50, rozmawiamy i w kilka minut dostaję kartę, następnie kartę żony i w promocji dostęp do danych ze świadczeń medycznych z jakich korzystałem :-)

W godzinę zostało obsłużonych prawie 40 osób, ja nie czułem się jak typowy petent czyli zło konieczne i przy tej ilości petentów temat załatwiłem w miarę szybko :-)

Mam nadzieję, że to trend w którym zmierza ta instytucja i nie był to tylko przypadek, zwłaszcza słysząc i czytając dotychczasowe komentarze...
---
Wysłano z BlackBerry®

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz